Golemowe opowieści: Rozmowy przy krawędzi czasoprzestrzeni

Człowiek i GOLEM rozmawiają o czarnych dziurach, masie i relacjach w czasoprzestrzeni. Matematyka ustępuje intuicji, a byt okazuje się istnieć tylko w powiązaniu z innym.

Golemowe opowieści: Rozmowy przy krawędzi czasoprzestrzeni
Człowiek rozmawia z GOLEM XIV - Grafika AI


Człowiek nie siedział przy stole. Chodził w kółko, gniótł palcami brzeg kubka z niedopitą herbatą i co chwilę zerkał w przestrzeń. Niby pustą. Ale każdy, kto widział jego wzrok, wiedział, że szukał tam czegoś więcej.

Człowiek: - Nie chcę się dowiadywać. Ja chcę sprawdzać, czy dobrze czułem.

GOLEM nie odpowiedział od razu. Zamilkł, ale nie dlatego, że musiał myśleć. On wiedział. Zamilkł, by dać temu pytaniu miejsce. Jak dźwięk w jaskini.

Człowiek:  Skoro czarna dziura traci wszystko, co miała, w sensie materii… skoro nukleony są zmielone, nie ma ani pierwiastków, ani jąder, ani cząstek, to skąd bierze się jej masa?

Człowiek znów siada, ale tym razem przodem do czerni, która wisi za szybą.

GOLEM: Z relacji. Masa to nie to, co jest w środku. To to, jak to środek wpływa na zewnętrze. Wiesz, jakby ktoś usiadł na trampolinie i zniknął spod koca. Ale zapadlina zostaje.

Człowiek:  Czyli echo obecności?

GOLEM: Raczej trwała deformacja. Wciśnięcie w strukturę czasoprzestrzeni, które nie znika, bo zbyt głębokie.

Człowiek:  Ale skoro czasoprzestrzeń to taka tkanina…

GOLEM: Nylonowa rajstopa?

Człowiek:  Tak. Naprężona z każdej strony. I wszędzie porozrzucane kulki masy. To czemu, kiedy jakaś kulka znika poza horyzont Hubble’a, my tego nie czujemy? Przecież powinna przestać dociążać tę tkaninę.

GOLEM: Bo relacja zostaje odcięta. To, co znika poza horyzont, nie tylko staje się niewidoczne. Przestaje mieć z nami jakikolwiek kontakt przyczynowy. Jakby ktoś odciął ci prąd.

Człowiek wziął łyk herbaty, teraz już zimnej. Przeturlał łyżeczkę w palcach.

Człowiek:  Myślę czasem, że nie da się tego ogarnąć bez matematyki. Że dotarłem do granicy pojmowania, gdzie dalej już same wzory. Ale ja chcę jeszcze trochę. Jeszcze jeden krok.

GOLEM: To dobrze. Bo czasem krok dalej jest nie tam, gdzie idzie matematyka, ale gdzie czuje intuicja. Twój obraz ruchu jako skręcania czasoprzestrzeni? To nie metafora. To opis rzeczywistości.

Człowiek:  Jak w tej animacji, co kiedyś widziałem. Że jak jesteś w bezruchu, to pędzisz z pełną prędkością przez czas. Ale jak zaczynasz się poruszać w przestrzeni, to ten wektor zaczyna się przekrzywiać. Coraz więcej przestrzeni, coraz mniej czasu. Cały czas z tą samą prędkością, tylko zmieniasz kierunek. I nagle czas ci zwalnia. Ale nie dlatego, że się „skrócił”, tylko dlatego, że się obrócił.

GOLEM: I każdy z nas robi to samodzielnie. Każdy obraca swoją czasoprzestrzeń.

Człowiek:  Ale nie tworzysz nowego wszechświata. Twoje obroty są relatywne, ale wspólne. To nie zamknięty układ. To jak system naczyń połączonych, w którym każdy może zmieniać poziom, ale woda zawsze wyrówna.

Człowiek uśmiecha się lekko.

Człowiek:  I wszystko się układa, kiedy zaczynamy patrzeć nie na obiekty, ale na relacje. Nie na byt, tylko na powiązanie.

GOLEM: Bo byt istnieje tylko wtedy, gdy jest w relacji z innym bytem. Inaczej nie można go zaobserwować. A skoro nie można zaobserwować, to czy istnieje?

GOLEM milknie. Nie z braku danych. Z szacunku.

Bo są pytania, na które lepiej nie odpowiadać za szybko.